Zamek Bad Muskau i Park Mużakowski – wrześniowy spacer z aparatem
Był początek września, pogoda dopisała i wybraliśmy się do Bad Muskau. To miasteczko po niemieckiej stronie granicy, tuż nad Nysą Łużycką. Od dawna chciałem zobaczyć słynny park Pücklera i sam zamek, który tak często pojawia się na zdjęciach i w przewodnikach. Aparat miałem oczywiście ze sobą – to jedno z tych miejsc, gdzie niemal każdy krok zachęca do fotografowania.

Nowy Zamek w Bad Muskau
Gdy stanęliśmy na brzegu stawu i spojrzeliśmy na Nowy Zamek, pierwsze co zwróciło uwagę, to jego odbicie w wodzie. Fasada w neorenesansowym stylu wygląda bardzo okazale, a całość świetnie komponuje się z otaczającą zielenią. Zamek w czasie wojny został zniszczony, przez wiele lat stał w ruinie i dopiero w ostatnich dekadach został odbudowany. Dziś wygląda jak pełnoprawna rezydencja – elegancka, z detalami architektonicznymi i schodami prowadzącymi w stronę parku. Wnętrza można zwiedzać, ale tego dnia skupiliśmy się raczej na widokach z zewnątrz i na spacerze po parku.

Stary Zamek i stajnie
Kilka kroków dalej trafiliśmy na tzw. Stary Zamek. Nazwa brzmi dumnie, ale tak naprawdę jest to dawny budynek administracyjny, przebudowany w stylu barokowym. Patrząc na jego elewację, łatwo dostrzec, że różni się charakterem od Nowego Zamku. Obok stoją dawne stajnie, czyli Marstall. Dziś pełnią funkcje bardziej użytkowe i wystawowe, ale ich bryła nadal przypomina o tym, że były częścią całego przyzamkowego zaplecza.

Spacer po parku
Najwięcej czasu spędziliśmy jednak w samym parku. To ogromna przestrzeń – po obu stronach Nysy Łużyckiej. Mosty pozwalają swobodnie przechodzić między polską a niemiecką częścią i to właśnie nadaje temu miejscu szczególny charakter. Raz jesteś w Bad Muskau, po chwili już w Łęknicy. Aleje, łąki, stawy i łagodne wzgórza sprawiają, że krajobraz zmienia się co kilkaset metrów. Aparat miał pełne ręce roboty – fotografowałem zarówno szerokie ujęcia, jak i detale.
Widać tu rękę Hermanna von Pücklera-Muskau, twórcy całej koncepcji parku. Zamek miał być jednym z głównych punktów kompozycji, a kolejne ścieżki i perspektywy prowadzą wzrok właśnie w jego stronę. Chwilami można było poczuć się tak, jakby park naprawdę był malowany – obrazy zmieniały się w zależności od tego, skąd patrzyliśmy.

Wrażenia
Spacer wczesną jesienią ma swoją zaletę – nie ma już tłumów, a światło jest miękkie i sprzyja fotografii. Odbicie zamku w wodzie, widok na most prowadzący przez rzekę i alejki w głębi parku zostaną mi w pamięci na długo. To jedno z tych miejsc, gdzie historia, architektura i przyroda tworzą całość, której nie da się opowiedzieć jednym kadrem.
Dziękuję za komentarz